Siadam przy drodze i płaczę z bezradności
Kontrolowanie, przewidywanie, ogarnianie, zaradność – to są cnoty naszego świata. Jeśli tego nie masz, nie istniejesz. I z jednej strony nie ma w tym nic złego. Tyle tylko, że to nie jesteśmy cali my. Bo istnieje przecież jeszcze obszar słabości, zmęczenia, braku sił, którego unikamy, a to przecież także my.Rozmowa o. Romanem Bieleckim, dominikaninem, redaktorem naczelnym miesięcznika „w Drodze”
Pamiętasz swoje pierwsze camino?
Oczywiście.
Bo było piękną trampoliną do następnych?
Nie do końca.
Był sierpień 2010 roku, cudowna pogoda, o jakiej można tylko marzyć, na Praza do Obradoiro pod katedrą Świętego Jakuba w Santiago de Compostela powiedziałem sobie i swoim znajomym, że ja już tu nigdy nie wrócę, że mi wystarczy.
Ciekawie zatem zaczyna się ta opowieść, zwłaszcza że – jak dobrze wiem – wracałeś na Szlak Jakubowy wielokrotnie. W przeciwnym razie musielibyśmy zakończyć tę rozmowę w tym miejscu, zanim na dobre się zaczęła (śmiech).
Nie mówiłem tych słów w nie wiadomo jakich emocjach, z żalem czy z frustracją. Nie miałem pretensji do nikogo z obecnych o to, że mnie wkręcili w jakąś pielgrzymkę. Zwyczajnie oceniłem wszystko, co przeżyłem: walory, wartość wyjazdu, wymiar duchowy. I poczułem, że to w ogóle nie jest dla mnie.
Co spowodowało taką ocenę?
Doświadczenia drogi, które momentami były, co tu dużo mówić, upokarzające. Miałem wtedy trzydzieści cztery lata, od roku byłem księdzem. Jeszcze przed wstąpieniem do zakonu zdałem egzamin na przewodnika po Beskidach i Bieszczadach. Schodziłem góry w Polsce wzdłuż i wszerz. (...) Kiedy więc...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)
